"Uważam, że to świetny pomysł. To jest związane z Obroną Terytorialną,
której jestem zwolennikiem. Popieram działania nieregularne czy wręcz
niekonwencjonalne i partyzanckie. W Iraku czy w Afganistanie Amerykanie
dostają łupnia właśnie od partyzantów. Ktoś kiedyś powiedział, że
musiałem być pijany, gdy w swojej książce napisałem, że właśnie
partyzantką wygramy z Rosjanami. Zapraszam do dyskusji na ten temat. Ja
uważam, że powinniśmy przynajmniej postawić na partyzantów, jeżeli nie
mamy niczego lepszego. Dlatego też budujmy strzelnice, wokół których
będą się działy różne rzeczy. To miejsca, przestrzeń, gdzie oprócz
strzelań można spotkać się także przy grillu i porozmawiać o taktyce. Na
takim, nawet małym pasie, można przecież ćwiczyć taktykę, poruszanie
się patrolem. Na początku to nie wymaga wielkich przestrzeni".
(...)
"Oczywiście najlepiej byłoby mieć pieniądze na wojska operacyjne i na
WOT, ale z punktu widzenia żołnierza, oficera, patrzę na to inaczej.
Jeżeli prześledzimy naszą historię najnowszą i spojrzymy na stan wojsk
operacyjnych, to zawsze byliśmy skazani na porażkę. Po prostu nie
dawaliśmy rady. Nawet z Cudem nad Wisłą byłoby cienko, gdybyśmy nie
dogadali się z Ukraińcami.
Załóżmy, że mamy super armię, pieniądze, jakościowo i ilościowo
rozbudowane wojsko, dobry zmilitaryzowany przemysł i odpowiednie ustawy.
Teraz przeliczmy potencjał terytorialny, gospodarczy, ludzki i
porównajmy go z potencjałem putinowskiej Rosji. Szybko dojdziemy do
wniosku, że i tak nie damy rady bez pomocy sojuszników. Czy oni nam
pomogą i wejdą wtedy, kiedy trzeba, to już inna sprawa. Może jestem
naiwny, ale ja głęboko wierzę, że nam pomogą.
Następnie spójrzmy na doświadczenia słabego Iraku czy Afganistanu,
gdzie działają tylko jakieś drużynki talibów. To rebelianci, partyzanci,
którzy tam na miejscu nazywani są terrorystami – nie mówię o
terrorystach tutaj w Europie. Ci biedni ludzie poradzili sobie z
największymi mocarstwami na świecie, z Rosjanami i Amerykanami. Zmusili
ich do zmniejszenia zaangażowania i wycofania się z ich kraju. Dokonali
tego po prostu zabijając, mordując, żołnierzy tych państw.
Okazuje się, że partyzant ma moc, a na to nakładają się dodatkowe
elementy, takie jak kultura zachodnia, która nie pozwala pozostawiać po
sobie spalonej ziemi. Nie możemy działać tak, jak wojska nazistowskie w
czasie drugiej wojny światowej w Polsce. Po prostu nie możemy tego
wszystkiego wypalić. Rosjanie próbowali wypalić Afganistan, ale też nie
dali rady".
http://magazyn.wp.pl/artykul/karol-soyka-mysl-ze-polak-nie-wraca-na-tarczy-tylko-z-tarcza-byla-dla-nas-wazna
26.08.2017
To jest związane z Obroną Terytorialną, której jestem zwolennikiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza